Rozwydrzona Konopnicka
wcale nie pachnie nudą i naftaliną
Magdalena Siry
Gdyby zapytać Polaków o skojarzenia z Marią Konopnicką, najczęściej padałyby pewnie takie odpowiedzi jak: stateczna kobieta, patriotka, Matka Polka, Sierotka Marysia, ojczyzna, Rota, Stefek Burczymucha…Ewentualnie, gdyby spytać tylko młodych, moglibyśmy usłyszeć: nuda, nuda, nuda – bo przecież wszyscy patrioci, a zwłaszcza patriotyczne poetki, pachną nudą i naftaliną.
A tymczasem Pani Maria wcale nie była taka stateczna i konserwatywna, jak nas uczono w szkole. Jej życiorys bowiem dość mocno przeczy stereotypowemu wizerunkowi, że kobiety w XIX wieku były stłamszone i żyły w cieniu swoich mężów. Być może większość kobiet tak, ale z całą pewnością nie Konopnicka, która:
-
była skonfliktowana z mężem, który próbował jej narzucić rolę przykładnej matki i żony i któremu bardzo była nie w smak jej pisarska działalność,
-
zdradzała męża z guwernerem swoich dzieci,
-
po 10 latach małżeństwa rozstała się z mężem i wraz z dziećmi wyprowadziła do Warszawy,
-
utrzymywała siebie i sześcioro dzieci z własnej pracy; mało tego – potrafiła nawet wesprzeć finansowo męża, któremu posłała pieniądze na podróż do Krakowa, by mógł uczestniczyć w jubileuszu jej twórczości,
-
po wyprowadzce od męża kolejne lata przeznaczyła na własny rozwój, dzieci wspierając raczej już tylko finansowo i korespondencyjnie,
-
miała wielu sporo młodszych adoratorów; jeden z nich, odrzucony, popełnił samobójstwo,
-
mimo że sama odeszła od męża uważała, że dobrze wyjść za mąż to szczyt szczęścia dla jej córek; jednej z nich (Laurze) utrudniała z tego powodu karierę aktorską,
-
odmładzała się o kilka lat (od 4 do 6), w dodatku o młodszym bracie mówiła jak o starszym,
-
właściwie nie interesowała się swoimi wnukami,
-
po próbie samobójczej jednej z córek (Heleny) martwiła się w zasadzie tylko skandalem, jaki to wydarzenie wywołało,
-
wyrzekła się swojej córki Heleny, którą nazwała „wyrodkiem”; gdy córka została uznana za niepoczytalną i przebywała w kolejnych zakładach zamkniętych, Konopnicka nie interesowała się ani jej losem, ani dziecka, które urodziła, choć przecież był to jej wnuk. W listach odnotowywała jedynie pieniądze, które wysyłała na utrzymanie Heleny,
-
chociaż wierzyła w Boga i częstego się do niego odwoływała, była jednocześnie przeciwniczką instytucji Kościoła Katolickiego,
-
była uczulona na religijność na pokaz,
-
buntowała się przeciwko ingerowaniu kleru w sprawy intymne ludzi,
-
piętnowała politykę Watykanu i nie miała najlepszego zdania o papieżu Leonie XIII. W liście do córki napisała: „O, zgnilizna sama te klechy!” ,
-
była atakowana przez kler i środowiska konserwatywne; związana z Kościołem prasa nazywała ją „rozwydrzoną bezbożnicą” i podważała jej wiarę i patriotyzm,
-
mieszkała wspólnie z Marią Dulębianką, malarką i pisarką, z którą prawdopodobnie łączyła ją miłosna relacja,
-
i która w najgłębszych i najbardziej fantazyjnych snach nie podejrzewała, że za sto lat ze swoim światopoglądem i życiową postawą zostanie ulubioną, wręcz sztandarową, poetką prawicowych środowisk związanych z Kościołem.