Była jedną z najwybitniejszych śpiewaczek operowych XX w., wielką skandalistką. Hipnotyzowała swoją ekspresją sceniczną i ogromnym sopranem dramatycznym, którym wyśpiewywała tragiczne losy największych heroin operowych, tak naprawdę zawsze śpiewając o sobie…
16 września minęła 43. rocznica jej śmierci. Choć na temat jej techniki wokalnej toczone są do dziś spory, nie można zaprzeczyć, że była ona jedną z nielicznych śpiewaczek o tak szerokim repertuarze, wykonując partie ciężkiego sopranu dramatycznego w operach Verdiego, czy Pucciniego koloraturowego-wymagającego lekkich, szybkich przebiegów w Rossinim, czy Mozarcie, aż po niższe role mezzosopranowe, jak Carmen Bizeta, którą Callas nagrała dla wytwórni EMI w 1964 roku. Chciała zaistnieć we wszystkich możliwych rolach. Jednak przy takiej rozpiętości repertuaru nie sposób zachować nienaganną technikę. Problemy z głosem zbiegły się z problemami w życiu prywatnym artystki…
2 grudnia 1923 roku przyszła na świat Cecilia Sophia Anna Maria Karogelopoulou, córka greckich emigrantów Evangelii Dimitriadou i Georgesa Kalogeropoulou (Georges po przyjeździe do Noweego Jorku zmienił nazwisko na Callas). Maria miała zapełnić pustkę po zmarłym rok wcześniej swoim trzyletnim braciszku Vassilisie, jednak tak się nie stało, ponieważ jej matka żywiła nadzieję na kolejnego synka, nie córkę. Po wielu latach przyznała, że czuła się niechciana i niekochana, że zabrano jej dzieciństwo i że zawsze musiała rywalizować ze swoją ładniejszą siostrą Jackie.