Dżesika wstała lewą nogą, bo prawa zawinęła się jej w kołdrę, przez co dziewczyna – chcąc nie chcąc – wyrżnęła jak długa. „Dzień jak co dzień” – pomyślała, przeglądając się w dolnej części szyby balkonowej, od której dzieliły ją milimetry.
Wyobraźnia zdążyła jej już pokazać, gdzie by była, gdyby znów nie dopisało jej przysłowiowe szczęście w nieszczęściu. Jak w realistycznym śnie, widziała swoje niedoskonałe ciało poryte szkłem i doszczętnie niszczejące rabaty starej zrzędliwej sąsiadki z dołu. „Dobiłaby mnie widłami lub pogrzebaczem” – podsumowała omam i niezgrabnie zebrała się w stronę łazienki.
Gorący prysznic załatwi sprawę złego humoru, choć podświadomość podsunęła jej, że lepszy byłby seks z Latynosem. Jednak z braku Latynosa pod ręką, nie przywiązała się do myśli o seksie. Od razu przypomniał jej się pierwszy i ostatni seks z chłopakiem z Tindera. Miał na imię Marek. Tydzień wyobrażała sobie, że Marek jest wysportowanym, muskularnym bogiem z – nie bójmy się nazwać wprost – pałą wielką i sztywną jak Pałac Kultury i Nauki. Specjalnie na tamtą randkę kupiła bieliznę za pieniądze odkładane pół roku na wakacje. Dopasowaną idealnie, czerwoną i z dyndadełkami na sutkach. No i szpilki. W wyszczuplającym lustrze w łazience wyglądała obłędnie. Pamięta moment, gdy z podnieceniem ustawionym na wysokie C otworzyła drzwi – chciałoby się rzec – do dzikiego seksu. I zobaczyła Marka… „Przepraszam, pan do kogo?” – zdobyła się na pytanie ratujące sytuację, starając się nie myśleć o tym, że stoi półnaga, z dyndadełkami na sutkach, przed obcym chłopakiem, ważącym może tyle co jej jedna noga i sięgającym głową mniej więcej pod wspomniane dyndadełka. „Dżesika, prawda?” – usłyszała w odpowiedzi i zobaczyła uśmiech z niepełnym uzębieniem. „Dżesika? Nie ma! Pojechała do babci!” – wyrzuciła z siebie z zamkniętymi oczami, jakby dzięki temu miała nakryć bieliznę grubym kocem. „Przecież widzę, że to ty” – Marek nie dawał za wygraną. „To nie ja!” – wykrzyknęła niemal już panicznie i szybko dodała: „Jestem siostrą bliźniaczką. Wybacz, ale spieszę się do lekarza. Do widzenia”.
Moment zamknięcia drzwi był jak orgazm. Całkowicie wyzwalający i na jakiś czas pozwalający zapomnieć o istnieniu potrzeb seksualnych. Na samo wspomnienie tamtych wydarzeń, Dżesiką wstrząsnął lekki dreszcz, który należało spłukać z siebie wodą. Po takim początku dnia pojawiła się szansa, że dalej będzie już tylko lepiej. Wgramoliła się pod prysznic, odkręciła kurek i … od razu przypomniała się jej kartka, którą widziała przyklejoną na klatce schodowej kilka dni temu. Gminny Zakład Wodociągów i Kanalizacji informował, że w dniu tym i tym, z powodu konserwacji sieci wodociągowej nie będzie wody. Za utrudnienia przepraszali. „Kurwa” – było jedynym, co w tej sytuacji przyszło jej do głowy. Za 3 godziny miała stanąć przed audytorium w MENSIE, złożonym z 500 mężczyzn z IQ powyżej przeciętnej, by wygłosić mowę. Co prawda, miała to być mowa jednozdaniowa, ale takie audytorium to po pierwsze szansa na lepsze życie, nie wspominając już o zwiększonej szansie na poznanie kochanka z prawdziwego zdarzenia. Ta sytuacja niemal spadła jej z nieba, więc nie zaprzepaści jej z powodu braku wody. Jest przecież tyle sposobów na tłuste włosy – suchy szampon, czapka, egzotyczny turban…
Dwa dni temu, tuż przed konferencją najinteligentniejszych facetów z kraju zmarł jej szef. Nie, żeby się cieszyła z nieszczęścia. Ale gdy usłyszała od zarządu „Słuchaj, zaczniemy od minuty ciszy. Wejdziesz i powiesz to”, poczuła, że to jedno zdanie zapisane na kartce może odmienić jej życie. Nagle wszystkie oczy zostaną skierowane na nią. A ona już postara się, by wyglądać jak milion dolarów i nikt nie zdoła oderwać od niej wzroku, a po konferencji wszyscy będą pytać, kim była ta zniewalająca kobieta. Dlatego od kilku dni przymierzała sukienki i jak mantrę powtarzała w kółko: „Szanowni Państwo! Zanim zaczniemy konferencję, uczcijmy pamięć prezesa Romanowicza minutą ciszy. Proszę o powstanie”, „Szanowni Państwo! Zanim zaczniemy konferencję, uczcijmy pamięć prezesa Romanowicza minutą ciszy. Proszę o powstanie”, „Szanowni Państwo! Zanim zaczniemy konferencję, uczcijmy pamięć prezesa Romanowicza minutą ciszy. Proszę o powstanie”…
Autorka: Patrycja Babicka