Dyplomatyczny skandal, czy tylko dużo krzyku o nic…a dokładnie o brak jednego krzesła?
Wyobraźcie sobie taką sytuację, spotkanie polityków wysokiego szczebla – dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Jednak w sali, w której odbywa się spotkanie stoją tylko dwa krzesła. Najpierw cała trójka stoi, pozując do zdjęć, ale przecież w końcu trzeba zasiąść do rozmów. I co robią dwaj mężczyźni, mając do dyspozycji dwa krzesła? Zasiadają na nich!
Powyższa sytuacja miała miejsce kilka dni temu w Ankarze podczas spotkania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela oraz prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. W internecie można obejrzeć krótki filmik z tego spotkania, który uchwycił moment, w którym panowie siadają, a stojąca przewodnicząca KE wykonuje gest, który można odczytać jako konsternację. Zresztą, nie musimy się opierać jedynie na naszych domysłach, bowiem rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer przekazał, że owszem, przewodnicząca była zaskoczona brakiem dla niej krzesła.
Ponadto Agencja Reuters przypomniała analogiczną sytuację, kiedy to turecki prezydent przyjechał do Brukseli na rozmowy z szefami KE i Rady Europejskiej. Wówczas na sali stały trzy krzesła.
Trzeba też podkreślić, że według zasad dyplomacji sytuacja z brakiem krzesła to ogromny afront nie tylko dla samej von der Leyen, ale również dla przywódców państw UE, bo to ich reprezentowała przewodnicząca. Tymczasem większe honory otrzymał Charles Michael, który ma znacznie mniejsze uprawnienia, ponieważ reprezentuje nie państwa, a instytucje UE.
Dużo krzyku o krzesło?
Pojawiają się w internecie głosy w dyskusji, że tak naprawdę, to jest robienie dużo hałasu o błahostkę. Przecież to tylko krzesło, a na sofie jest równie wygodnie, żadna różnica. Według mnie jednak nie jest to kwestia wygody, a zasady. Troje polityków powinno zasiąść na trzech krzesłach ustawionych w podobnej odległości. Tu jednak zdecydowano się nie przygotować dla jednej z osób krzesła. I raczej nie był to przypadek, bo czy można sądzić, że przygotowując tak ważne spotkanie, osoby odpowiedzialne za wystrój sali nie umiały zliczyć do trzech? Albo może się zagapiły? Albo tuż przed spotkaniem pożyczono jedno do sąsiedniej sali na zlot Klubu Miłośników Grzebieni? Tego krzesła nie było tam umyślnie. Owszem, była jeszcze sofa, jednak stała ona wyraźnie dalej. Kiedy więc dwaj panowie rozsiedli się wygodnie, nastąpiła chwilowa konsternacja, zanim przewodnicząca Komisji Europejskiej znalazła wzrokiem miejsce dla siebie.
Skoro więc nie przypadek, to co? Cóż, nie mnie osadzać, co siedzi w głowie człowieka, który nawet w swoim własnym, islamskim kraju został skazany za podżeganie do nienawiści na tle religijnym.
Kobieta z klasą
Rzecznik KE Eric Mamer poinformował też, że przewodnicząca Ursula von der Leyen zdecydowała się nie robić zamieszania i spokojnie zasiąść do ważnych rozmów. A było o czym, ponieważ podczas spotkania von der Leyen poruszyła kwestie praw kobiet i Konwencji Stambulskiej dotyczącej przemocy wobec kobiet, z której Turcja wycofała się w zeszłym miesiącu.
Besuchen ein EU-Präsident und eine EU-Präsidentin den türkischen Präsidenten:
„Ähhhm?!“ pic.twitter.com/IRW07EKCq4
— Stefan Leifert (@StefanLeifert) April 6, 2021