Gdy gaśnie w oczach blask…
Depresja…pandemia XXI w. Plącze przyszłość z przeszłością, by w końcu zasiać jałową myśl. Chcę czy nie, muszę żyć. A może jednak nie muszę nic. Czy ktoś słyszy mój szept. To wołanie o pomoc odbija się od pustych ścian. Już na ruch warg brakuje sił. Chcę już zasnąć. I tylko spać.
Depresja nadal jest tematem tabu w naszym społeczeństwie. Choroby psychiczne to napiętnowanie oraz izolacja społeczna. Tak niewiele potrzeba. Pomocną dłonią może być rozumienie, rozmowa i akceptacja. Zwłaszcza we wczesnym stadium, gdy jeszcze nie jest konieczna hospitalizacja. Nie pozostawajcie obojętni.
Rozpalić pod kimś stos łatwo jest, lecz blizny w pamięci pozostaną po wsze czasy.
Ten artykuł jest osobistym wyznaniem. Postanowiłem zerwać z milczeniem. Może otworzę oczy świata na cierpienie, wszak to on zgotował nam ten los.
Miękka jak gąbka dusza artystów jest najbardziej narażona. Chodzę brudnymi ulicami. Obrzucony brudnymi spojrzeniami. Codziennie wyjmuję ręce z błota i chowam w nich twarz.
W tajemnicy marzę, by na moje ciało jedwab spadł. Otulił Cashmere Minou. Pragnę oglądać Fashion Show, jak wiosnę tysiąca barw. Chcę czuć Backstagu gwar. Teraz wiem, że żyję.
Wielu projektantów i osób bezpośrednio związanych z modą borykało się z problemem depresji. Bez wątpienia, projekty fastrygowane są udręką.